Oak View Zinfandel
Oak View Zinfandel
Odcinek z 17.02.2016
[Wino by szczeniacko zaimponować]
Na wielkim wstępie, w dzisiejszym odcinku będzie coś apropos kijka do kieliszka ;) Co robią mężczyźni w lokalu, który geekom kojarzy się z jedną z wersji Linuxa, by zwrócić na siebie uwagę i pokazać, że są samcami alfa? Wdać się w bójkę z kucharzem dzierżącym w dłoni rozgrzany tłuszcz? Nieeee twarz i tak mało
wyjściowa więc po co ryzykować dalsze oszpecenie? To może głośne przechwalanie się? O! wyzwanie towarzysza posiłku do walki kto zje więcej to jest myśl! Wystarczy tylko odpowiednio głośno to powiedzieć by mieć pewność, że siedzące obok samice usłyszą. Pojawia się 5 porcja "no co pękasz?" "głupi łoś jesteś, szamam dalej" 8 porcja "eeeee uuuhhh, mój benc" "czizas po co mi to było" Gdy już w świadomości pojawiło się przekonanie, że przechwałki nie wyszły, los dobił mocniej niż cieśla gwoździa. "Miła randka kochanie" wypowiedziane przez samice do samicy. Z bólem brzucha i złamanym sercem zapraszam na 68 odcinek #wieczorneWinoZeStruśkiem
Nazwa: Oak View
Kraj: USA
Szczep: Zinfandel (no może jakiś miły akcent dzisiejszego wieczoru)
Korek: Oszlifowane zęby szczura, podejrzany korek techniczny (oj nie zaczyna się dobrze....)
Kolor: Bordo z refleksami czerwieni hipsterskich spodni z lumpexu (jest coraz gorzej...)
Zapach: Menel... żygający... z martwicą... spryskany pieprzowym antyperspirantem z nutą dymu z nadpalonej przez kiepa brody
(chyba gorzej być nie może...) (Jeśli jeszcze nie wymiękasz po opisie i czytasz dalej to szacun ;) )
Smak: Mając na uwadze, że większość czytających (ty cały czas się łudzisz, że ktoś to czyta? Przecież na zdjęcia tylko patrzą :P ) to kobiety postaram się ciut złagodzić opis. NIE! zwyczajnie NIE! smakuje gorzej niż lukrecja, pierwsze skojarzenia to smak starej, wędzonej zgniłym drewnem, wędliny kupionej na allegro i to na plasterki. Doprawione wiśniowym kompotem z czasów Wolnego Miasta Krakowa. A do tego wszystkiego posmak alkoholu, który był przypadkową syntezą radzieckich, podkreślam radzieckich, anabolików i spirytusu salicylowego, na lekcjach chemii dla ułomnych umysłowo chomików. Smaki są nijakie i znikają szybko zostawiając poczucie upodlenia przełyku.
Ocena: Znalazłem jeden plus tego wina! (nie ma HIVa?) Ma w sobie 13% alko (mizernej jakości, jak moje oceny z matmy, lecz zawsze coś...) więc jako poprawiacz trawienia może się przydać. Podałbym je do kierpców w błocie lub deski wykwintnych grzybów łazienkowych. Jeśli jesteś facetem i chcesz zaimponować komukolwiek, że potrafisz wypić rynsztok w kolorze "wina" lub jesteś zdesperowany by ulżyć wątrobie w trawieniu to będzie genialny wybór!
Stay tuned i do zobaczenia niedługo! W komencie muzyka do wina, lecz "odpowiednio" odbiorą ją tylko Ci, którzy nie lubią cięższych brzmień, bo nutka jest zajebista :D
PS. Z powodu nieoczekiwanego zainteresowania plenerowym kijkiem do kieliszka z ostatniego posta, postanowiłem w wolnej chwili zająć się ich produkcją, także wypatrujcie kolejnych wpisów :)
0 komentarze :