Bodri Faluhely
Bodri Faluhely
[Wino do szybkiej nauki języków]
Udzielałem ostatnio wywiadu dla jednego z poczytniejszych czasopism, po jakieś godzinie standardowych pytań o wiek, stan cywilny, opłacony abonament TV i przesłanie proboszcza na ostatnim kazaniu, pojawiło się pytanie "kiedy zamierza Pan wytrzeźwieć?
" Tak się zląkłem, że aż
się obudziłem :P Tak pamiętam, że obiecałem wyłonić osobę która otrzyma plenerowy uchwyt do kieliszka, a jest nią Wojslandia za najbardziej rozbudowaną wypowiedź (ufff nie trzeba czytać dalej! :P ) Więc 76 odcinek #wieczorneWinoZeStruśkiem właśnie dobiegł końca bo i tak nikt tego nie czyta ;)
A dla ludzi z dużym dystansem do wszystkiego, popełnię standardowy opis ;)
Nazwa: Bodri Faluhely
Kraj: Węgry
Szczep: Google się wyjebało podczas szukania. Pojęcia nie mam, więc pewnie kupaż heszke w meszke.
Korek: Prawdziwy, ale tak prawdziwy jak przyjaźń obecnych przywódców obu narodów (mam na myśli PRAWDZIWYCH przywódców, a nie marionetki :P )
Kolor: Pamiętacie kolor kadarki albo bikavera ? No dokładnie - czerwone tylko, że ma fioletowe refleksy.
Zapach: Wanilia i dym, taka słodkawa beczka (ponieważ wiecie, że jestem z łódzkiego, wiec skojarzenia z TYMI beczkami są przesadne :P ) ma w sobie jeszcze coś z koczowiska dla uchodźców koło płota z zasiekami na granicy (mała nutka czegoś "niepasującego")
Smak: Zacznę od ilości alko bo znajdziemy w tym winie 15% więc po wypiciu butelki z łatwością pojmiecie każdy język ugrofiński. Ta moc alkoholu jest połączona z ciężkim smakiem wspominanej beczki. W środku pojawiają się ciemno-czerwone owoce (jak porzeczka i śliwki przerobione na powidła) Finisz jest subtelny niczym retoryka posłanki Pawłowicz. Wchodzi cierpkość i woń alkoholu wymieszana z początkowym smakiem beczki. Przyznaje się, ostatnio oglądałem w internetach dużo kotów i to wino przywróciło mi męskość :P (koleś piszący o winach męski? za wódę się weź, to może jakaś namiastka mężczyzny z Ciebie będzie :P )
Ocena: És így senki sem lefordítani :P Trunek jest dla winnych fanów Slayer'a Slipknot'a i Majki Jeżowskiej. Większości może nie podejść, ale jako popychacz do słoniny, prażoków i "kanapek zawał" będzie wybawieniem. Do samodzielnego picia tylko dla mocnych pijaków. Wrócę do niego przy problemach z trawieniem.
Stay tuned i do zobaczenia niedługo! W komencie muza do wina, bo ciężkie, niewielu zna, a Ci którzy lubią takie klimaty docenią ;)
0 komentarze :