Robert Mondavi Twin Oaks Zinfandel
Robert Mondavi Twin Oaks Zinfandel
[Wino na wieczorny seans filmowy]
Jakieś pierdyliard promili temu (czyli rok i jakieś 2 dni) popełniłem dla zabawy pierwszy odcinek tego czegoś co czytacie (nieźle zryte berety musicie mieć, że to robicie :D piąteczka! ) Nie dosyć, że mam pretekst by napić się wina to jeszcze mam z tej zabawy ogromną radochę, a to, że sukcesywnie przybywa czytających (dobra ostatnio mniej, zaproście znajomych czy coś? :P ) sprawia mi dodatkową radość, to miłe uczucie wiedzieć, że jest więcej winnych entuzjastów gorszego sortu,
stosując retorykę pana prezesa (niski jest, to i z małej litery napisany :P ) w 75 jakby urodzinowym odcinku #wieczorneWinoZeStruśkiem nadal będę daleki od podniecania się apelacjami, typem beczek i sekatorów użytych przy zbiorach, a zajmę się tymi aspektami, które są istotne dla zwyczajnych ludzi (dobrze, że nie napisałeś "normalnych" bo nikt normalny tego nie czyta - tak mówi "pewna grupa znawców" ;) ) Zapraszam na bezwizową wycieczkę, która zakończy się konkursem :)
Nazwa: Rober Mondavi Twin Oaks (zapamiętajcie nazwę winnicy, to już kolejne ich wino i
zapowiada się bardzo dobrze :) )
Kraj: USA
Szczep: Zinfandel (brzmi jak nazwa leku na opryszczkę prostaty, ale jest świetne :D )
Korek: Matury się zbliżają więc jaki korek, zakrętka by na dużej przerwie po poprawie ocen szybko dostać się do zawartości :P
Kolor: Głęboka czerwień, piękna, hipnotyzująca coś jakby patrzeć się w oczy kochającej Cię osoby (i nie mam tu na myśli mamy czy organisty z pobliskiej parafii :P ) Fioletowe refleksy nadają mu tajemniczego wykończenia (jak ty pierdolisz.... ciekawe co byś o denaturacie napisał? Że gdyby nie szczątkowa znajomość czytania pomyślałbyś, że to ulubiony szczep piratów, z powodu czaszki na etykiecie? )
Zapach: Są miejsca, których zapach jest tak znajomy, że jeszcze przed przekroczeniem progu wie się, że trafiło się pod dobry adres (izba na przykład :P ) Znajomy mistyczny zapach beczki, pikantnych przypraw i anyżu utwierdza nas, że to zinfandel. Nie wiem dlaczego ale kojarzy mi się z La vie est belle (weź oczyść zatoki czy coś?) Entuzjaści kobiecych perfum "z pazurkiem" będą się nim długo sztachać.
Smak: Wyobraź sobie, że kładziesz się wygodnie na kanapie po ciężkim dniu i ktoś bliski tak po prostu Cię obejmuję. Jest łagodniejsze w smaku niż skóra małego hipopotama.(podejrzewam, że dodają wyciąg z nich do niveii z niebieskim przykryciem) Maliny wprowadzają nas długo w głębie wina. Łagodnie przechodząc w smak jeżyn kończąc skromnym posmakiem beczki. Smak utrzymuje się dłużej niż erekcja po viagrze, przedłużając przyjemność.
Ocena: Bardzo rzadko miałem okazję pić ten szczep, jednakże zdobył moje serce. Jest skromny i drapieżny. Delikatny i namiętny. Dobra ale o tym konkretnym winie :P Jest skromny i drapieżny, delikatny i namiętny :P Jako dodatek do karkówki, drobiu (strusina, kaczka) i bakłażanów z mielonym mięsem, kompan idealny.
Ufffff skończyłeś pisać, co z tym konkursem? Z okazji urodzin moich pijackich wypocin, każdy kto chce wygrać plenerowy uchwyt na kieliszek wykonany w 100% na trzeźwo przeze mnie, niech w komentarzu napisze, które opisywane wino podobało mu się najbardziej (np. z powodu ilości przekleństw, idealnie postawionego przecinka, czy dlatego, że opis skusił do zakupu i osobistej konfrontacji) Koment, który najbardziej mi się spodoba zostanie nagrodzony kawałkiem drewna z grawerem :) Zwycięzce podam w kolejnym odcinku, który cholera wie kiedy będzie, więc spieszcie się ;)
Stay tuned i do zobaczenia niedługo :) nie ma Alkanka, więc jak zawsze w komencie muzyka do wina :)
0 komentarze :