Miasteczko South Park propaguje picie wina - Sutter Home Sauvignon Blanc
Sutter Home Sauvignon Blanc
Kiedy byłem w podstawówce (że cię z niej wypuścili...) w wielkiej tajemnicy przed rodzicami poznawałem Miasteczko South Park. Dla dziecka to było coś super kiedy Cartman puścił kurwą, Kyle się na niego wkurwił a Kenny ginął w dziwnych okolicznościach. Po przełamaniu nieśmiałości pochwaliłem się znajomym, że oglądam "brzydkie" kreskówki. Ku mojemu zdziwieniu, nie
byłem pierwszy, tylko, że nikt wcześniej o tym głośno nie mówił. Jakaż radość móc na przerwie, w większym gronie, śpiewać "Shut your fucking face uncle fucker" Oczywiście byliśmy w mniejszości bo dzieciaki wolały być w innej inicjatywie, która swoją pozycję budowała na tekstach z Carringtonów, co dawało im poczucie jakby byli kimś wyjątkowym i opływali w luksusie tylko dlatego, że snobistycznie negują wszystko. Czasy podstawówki się skończyły (nie dajesz ku temu argumentów....) i to co kiedyś było dla mnie wyznacznikiem serialu (czyli bluzganie i humor z kloaki) po latach okazało się wierzchołkiem góry lodowej. Bo pod stosem przekleństw ukryte jest więcej niż mentalne dziecko jest w stanie dostrzec. (Ej kurwa, dobra tak długi wstęp to już przesada, jakie propagowanie wina? Co za wino? Weź się ogarnij.... ja pierdole..... dać cymbałowi alkohol....)Jeśli oglądacie Miasteczko to zauważyliście, że od dłuższego czasu spożywanie wina wyparło inne alkohole. Dla niezaznajomionych z tematem kilka screenów poniżej. A, że mówimy o stanach to dziś wino, które podobno jest niepijalne. Anna P. przy ostatnim Sutter Home powiedziała, że wersja biała nadaje się zamiast domestosa, wypijemy zobaczymy w 92 odcinku #wieczorneWinoZeStruśkiem ;) (Za tak długi wstęp będzie bonusik na końcu ;) )
Włącz dla klimatu czytania ;)
Nazwa: Sutter Home
Kraj: USA albo Kalifornia, zależy jak pojmujecie stany :P
Szczep: Sauvignon Blanc (chyba, że etykieta kłamie. Obym miał inne wino niż to o którym Ania wspominała....)
Korek: Silikon z wazelinową otoczką, sztuczny bardziej niż śmiech jak szef opowie "dowcip"
Kolor: Blado żółty, ale wpada w ten no.... w pasiekę, tzn w miód.... Dobra jest średnio żółte......
Zapach: Skarpety po W-Fie, owinięte wokół cytrusowej choinki samochodowej, wyciągnięte z torby po zbyt długim czasie. (Może zasugerowałem się zdaniem Ani, ale w zapachu jest coś nie teges)
Smak: :| :| :| :| :| :| :| :| :| :| :| :| :| :| Białe wino, z posmakiem no tamtego tego no.... To wino jest jednoczesnym wymieszaniem delikatnego mineralnego kwasku, bezpłciowej wody święconej, cytrusów i drzazg z beczki. Dziwne jakieś.... nie jest złe, tylko dziwne.... jakby skina w różowych glanach widzieć. Pozostawia uczucie orzeźwienia z małym upodleniem podniebienia.
Ocena: Ciężko mi ocenić to wino, bo złe nie jest, bardzo dobre też nie, to jest typowy przepychacz do obiadu. Ogromnej radości mi nie dało, ale z drugiej strony nie wykrzywiło paszczęki do tego stopnia by nie dokończyć zawartości. I jako ułatwiacz trawienia polędwiczek w sosie musztardowo-śmietanowym lub klusek śląskich z zaprawą murarską będzie super. Szału nie było, ale szkody też nie.
Stay tuned i do zobaczenia niedługo :) Wyłącz adblocka jeśli nie widzisz przycisków do podzielenia się kolejnym żenującym wpisem i wyślij do znajomych ;) A dla tak wytrwale czytających bonus w postaci mojego nieudanego podrywu księżniczki Fiony prawie dekadę temu ;)
0 komentarze :