Casillero del Diablo Cabernet Sauvignon
Casillero del Diablo Cabernet Sauvignon
Odcinek z 28.12.2015
[Wino by sprowadzić na złą drogę]
Rolą diabła jest kusić. Dziś diabeł, nie będzie kusić by zamiast pójść na pasterkę zostać w domu i oddawać się piątemu grzechowi głównemu (a co, ateiści też mogą znać się religijnych kodeksach :P ) Dziś diabeł nie będzie podpowiadać, że najlepszym tekstem na pytanie "jak Ci smakuje?" jest
odpowiedź
"paskudne, gorszych trocin zmielonych z budą nie jadłem" lub by wysłać swoje odważne fotki tylko dla diabelskich oczu ;) w 55 odcinku #wiczorneWinoZeStruśkiem diabeł będzie Was kusić nowym napitkiem, po którym zaczniecie robić rozkoszne, niemoralne, grzeszne i niegrzeczne rzeczy, by poczuć radość z "bycia złym" ;) Aczkolwiek bez wina też można i jest super :D
Nazwa: Casillero del Diablo
Kraj: Chile
Szczep: Cabernet Sauvignon
Korek: Prawdziwy, delikatnie się pokruszył bo po świętach moja motoryka przeszła w tryb eco :P
Kolor: Bordo, po nazwie i nalepce z lucyferem (eh nalepki, przypomniały mi się książeczki do kolorowania z naklejkami i to naklejki były najlepsze :P ) spodziewałem się skoagulowanej krwi szatana na emeryturze, a tutaj nawet jakiś kolor był widoczny :P
Zapach: Siarka, for sure, taki przytulny zapach dla każdego grzesznika ;) I może ofiara z kota. Ewentualnie zapach piżma i beczki :P
Smak: Przypomnij sobie smak zakazanego owocu w Twoim życiu. Jakie miłe uczucia Ci wtedy towarzyszyły kiedy grzeszyłaś/eś? Komnata szatana wita nas czarną (czarną!!!!!!!) porzeczką rozmytą w odrolnionej, tfuuu "odświęconej" wodzie. Początek jest przemyślany przez ciemne moce. Powoli wprowadza nas w świat grzechu. Gdy już oswoimy się z ciemnością przełamaną piekielną czerwienią (oj jak taki kolor szminki pięknie wygląda na kobiecych ustach...a później na męskim ciele...[pssss Panowie, zainwestujcie w taką pościel :P ] ) dostajemy reprymendę kwaskowo-alkoholowym pejczem. Lecz zakuci w kajdany namiętności chcemy próbować dalej. Wtedy dochodzi do nas drapieżny finisz pikantnych przypraw wyczuwalnych tylko w nosie. Na języku zostaje tylko łagodność "wprowadzenia"
Ocena: To wino widziałem chyba wszędzie (CPN - dla młodszych czytelników Orlen, Statoil, Lotos itd :P biedra i wszystkie markety) I szkoda, że wcześniej nie poznałem smaku tego grzechu. Do średnio ciężkich dań takich jak bitki z kozy czy czernina z kota lub mniej wyszukanych dań, jak rissoto ze śmietanowym sosem czy samotny bire komponowałby się bardzo fajnie. Zgrzeszę, nie raz (z tym winem też :P) i chętnie wrócę do tego płynnego grzechu.
Stay tuned bo przed nowym rokiem będzie jeszcze jeden odcinek :) (co szampana tak oczywiście będziesz opisywać? już więcej emocji daje oglądnie finału familiady) W komencie muzyka do wina (przyznaje trudno było mi się zdecydować, by nie urazić władcy czeluści ;))
0 komentarze :